czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 1 : Początek

W pociągu Ivanne udało się zająć osobny przedział tylko dla naszej trójki. Wraz z Damonem i Iv mieliśmy sobie tak wiele do opowiedzenia. Co prawda w wakacje my dwie regularnie wymieniałyśmy się nie tylko listami, niesionymi przez sowy, ale czasami i SMS-ami. Pochodząca z w połowie mugolskiej rodziny Ivanne postanowiła nauczyć mnie obsługiwać niektóre zdobycze technologiczne zwykłych ludzi, twierdząc, że nie chce jej się czekać, aż moja sowa doleci na miejsce. Ponieważ mimo wszystko wolałam tradycyjne, czarodziejskie metody, osiągnęłyśmy kompromis i korzystałyśmy na zmianę i z tego, i z tego. Niestety z Damonem jak w każde wakacje nie było żadnego kontaktu. Pomijając już fakt, że jego rodzice nigdy nie pozwalali mu korzystać z mugolskich środków komunikacji, to nawet nie udzielali zgody na jakiekolwiek inne sposoby porozumienia się z nami. O spotkaniu natomiast już w ogóle nie było mowy. Państwo Smithowie uznali, że ich jedyny syn nie ma prawa zadawał się z córką aurorów i szlamą (bo tak określali Ivanne, ze względu na to, że umiejętności magiczne odziedziczyła po matce - mugolaczce... co z tego, że jako czarownica półkrwi nie mogła być szlamą, ale i tak dla nich nią była -,-''). Matka i ojciec Damona zgodnie postanowili, że skoro nie mogą nas rozdzielić w Hogwarcie, to chociaż na okres wakacji odseparują go od reszty. 


Co się jeszcze tyczy Hogwartu... Nadal na każdym kroku okazywali niezadowolenie, że ich syn jako pierwszy od kilku pokoleń wyłamał się i trafił do Ravenclawu zamiast do Slytherinu. Tylko pozazdrościć rodzinki, ale z drugiej strony czego innego się spodziewać po wyznawcach Sami Wiecie Kogo? Smithowie jeszcze byli na tyle sprytni, że nie dali się oficjalnie naznaczyć Mrocznym Znakiem, aby uniknąć Azkabanu, no bo przecież teraz nic nie można im udowodnić. Tak czy inaczej, droga do szkoły minęła nam całkiem przyjemnie. Długo siedzieliśmy sami, tylko w trójkę, ale potem dosiedli się do nas Eddie Thorn z naszego rocznika (również Krukon) i mój starszy kuzyn - Alex. Oczywiście Alex nie byłby sobą, gdyby nie pochwalił się nam, że dyrektor Blake mianował go Kapitanem drużyny Ravenclaw w Quidditchu. To było jego największe marzenie od dziecka. Cieszę się, że mu się spełniło. Alex naprawdę dobrze gra i zasłużył na ten tytuł. 
Dopiero wieczorem na horyzoncie ujrzeliśmy stare, zamglone zamczysko, będące naszym domem przez kolejne dziesięć miesięcy. Hogwart. Kochałam to miejsce. W tutaj przez pięć lat nawiązywałam nowe przyjaźnie, nauczyłam się wielu przydatnych w świecie magii rzeczy i spędziłam naprawdę wiele miłych chwil. Tyle wspomnień tu się narodziło... To nie jest zwykła szkoła, zwykły internat. To jest właśnie Hogwart w całej swej wspaniałości. 
- Zaraz będziemy na miejscy, może czas wrzucić już na siebie czarne szaty, hę? - zaproponowałam w końcu, odrywając wzrok od okna. Leniwie podniosłam się z miejsca i ruszyłam ku drzwiom przedziału. Za mną zerwała się Ivanne. 
- Czekaj, Els. Idę z tobą - oznajmiła z uśmiechem. Alex wymienił spojrzenia z Eddiem. 
- To my też może pójdziemy się nieco ogarnąć, bo obawiam się, że jak dyrektor Blake znów zobaczy mnie na rozpoczęciu roku w zdartych, mugolskich jeansach i koszulce, może się to dla mnie skończyć gorzej niż ostatnio - powiedział w końcu mój kuzyn, robiąc minę cierpiętnika. 
- Przecież ukarał cię wtedy dwutygodniowym szlabanem u Filcha. Da się wkopać jeszcze gorzej? - spytałam z niedowierzaniem. 
- Najwyraźniej - rzucił Alex, po czym zasalutował nam teatralnie na pożegnanie i wyszedł na wąski korytarz pociągu. A Eddie za nim. 
- Ty nie idziesz? - rzuciłam do Damona, spoglądając na niego spod uniesionej brwi. Chłopak rozłożył się wygodnie na siedzeniu, zakładając ręce za głowę. Na jego wargach zamajaczył chytry uśmieszek. Trzymając ręce w tej pozycji, podwinęły mu się rękawy bluzy, ukazując niedokończony Mroczny Znak na lewym przedramieniu. Pozostałość po tym jak ciotka Adria próbowała naznaczyć go na Śmierciożercę w wieku siedmiu lat. Pierwsza sprawa, trzeba przyznać tej kobiecie, że naprawdę była szybka. Siedem lat i Śmierciożerca? Jak dla mnie to lekkie przegięcie, ale jak kto lubi. Po drugie, zawsze sądziłam, że tylko "Czarny Pan", jak go określają, może robić Znak, a tu widać cioteczka Adria może miała jakieś specjalne względy u Voldemorta, że pozwolił jej to zrobić samodzielnie, kto wie? Wolę nie wnikać. Z tego co mówił Damon, dziary mu nie dokończyła tylko dlatego, że się niemiłosiernie wiercił i uciekał, za co swoją drogą dostał szlaban, bo czemu nie. 
 - Nie chce mi się teraz. Może potem - odparł lekko Damon, mrużąc z zadowoleniem swoje niebieskie oczy. - Weź to zasłoń, człowieku, bo jeszcze ktoś wejdzie i zobaczy - rzuciłam do niego, wskazując podbródkiem na odkryty fragment Mrocznego Znaku. 
- Ehm... Dzięki - mruknął Damon, poważniejąc w ułamku sekundy i zasłaniając TO. Smith mógł czuć się najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem, ale jeśli tylko któraś z nas wspomniała o jego rodzinie, Znaku albo ogólnie o Lordzie Voldemorcie, jego twarz odruchowo tężała i albo chłopak zmieniał temat, albo wychodził. W tym wypadku to drugie. Damon mruknął coś niezrozumiałego, po czym minął nas w progu i wyszedł. Nie wiem gdzie poszedł, bo na pewno nie przebrać się, zwłaszcza, że nawet nie zabrał ze sobą torby podręcznej, w której miał hogwarckie szaty. Nie goniłyśmy go z Ivanne. Przez tez ten kilkuletni staż naszej przyjaźni obie przyzwyczaiłyśmy się już do tego, że nawet jeśli tak tylko wspomnimy, żeby bardziej uważał, skoro nie chce, by ktokolwiek się dowiedział o jego rodzinnych sekretach, Damona trafiało i znikał na jakiś czas. Nigdy nie powiedział, o co tak naprawdę chodzi, ale wydaje mi się, że mógł się wstydzić tego, co nawyrabiała jego familia. W sumie mu się nie dziwię... Gdyby to moi rodzice, ciotki, wujkowie i kuzynostwo umilało sobie wolny czas zabijaniem "szlam", jak to ich określali, też nie chciałabym się przyznać... Może to głupie, ale czułabym się trochę winna, zupełnie jakby ciężar ich zbrodni ciążył na mnie. 

*** 

 Damona znowu zobaczyłyśmy dopiero w jednym z tych powozów, które same zawożą nas bezpośrednio pod mury zamku. Nigdy nie wiedziałam, co je ciągnie. Kiedyś sądziłam, że to po prostu jakiś czar, ale potem przyjaciel powiedział mi o testralach. Pamiętam, jak byliśmy na drugim roku i pierwszy raz korzystaliśmy z tych karet. Smith powiedział wtedy, że to czarne coś, przypominające trochę konie, przeraża go. Początkowo nie wiedziałyśmy z Ivanne, o czym on mówi... Następnego dnia, gdy poszliśmy do biblioteki, pokazał nam w książce ilustrację przedstawiającą właśnie takie stworzenie. Testrala. Damon powiedział, że to one ciągną nasze powozy. Wtedy Ivanne spytała: "Ale dlaczego my z Eleną ich nie widzimy?". On
odpowiedział, że nie wie, więc postanowiliśmy spytać profesora Hagrida. Ach, ta ciekawość dwunastolatka! Nie spocznie się, póki się jej nie zaspokoi. Hagrid odrzekł nam wtedy, że tesatrale są widoczne tylko dla osób, które widziały czyjąś śmierć. Damon w przeciwieństwie do mnie i Ivanne nie wydawał się zaskoczony. Po wyjściu z chatki profesora spytałyśmy go, czy to prawda, że widział, jak ktoś umiera. Sądziłyśmy, że skoro teoretycznie był jeszcze dzieckiem, takie widoki nie były codziennością. Myliłyśmy się; Damon odpowiedział, że tak. Do dziś pamiętam ironię w jego głosie, pod którą skrywał gorycz. "Żeby to jedną osobę - prychnął wtedy, siląc się na taki ton, abyśmy pomyślały, że go to nie rusza. Nie udało się. W oczach chłopaka odbijało się wszystko, co czuł, gdy o tym wspominał. - Nie było tygodnia, żeby w naszym domu ktoś nie rzucił Avady." - dodał po chwili. Damon naprawdę nie miał wesoło w tej rodzinie. Z tego co mi mówił, za jego chrzestnych robili Lestrange'owie, Belletrix z mężem. Gorzej już chyba nie mógł trafić. Kiedyś słyszałam, jak rodzice rozmawiali z naszym nauczycielem zielarstwa - Nevillem Longbottomem. Podobno torturowała jego rodziców, aż postradali zmysły. Przechodzą mnie ciarki na samą myśl. To musiało być straszne...
- Po drodze widziałam Chace'a - zaczęła temat Ivanne, gdy niewidzialne testrale wiozły nas ku bramom Hogwartu. 
- Czyli jednak nie wpadł gdzieś pod pociąg w te wakacje tak, jak się łudziłem? - spytał z przekąsem Damon, krzywiąc się na sam dźwięk imienia Goldensona. 
- Niestety - odparła z boleścią Ivanne. Cała nasza trójka serdecznie nie znosiła Chace'a, niezwykle irytującego Ślizgona, wiecznie zazdrosnego o wszystko, co zrobię. Goldenson nie dość, że na każdym kroku chciał ze mną rywalizować, to jeszcze ciągle dogryzał Ivanne. Ten też miał fioła na punkcie czystej krwi jak co drugi klient ze Slytherinu. Chace tylko Damona właściwie się nie czepiał, ale dlatego że jego się bał. Słyszał plotki o jego praktykach rodzinnych i chociaż sam Smith nigdy ich przy nim nie potwierdził, już same takie plotki budziły pewien respekt. 
- Słyszałam, że podobno teraz spiknął się z Chadem i jego paczką... - wtrąciłam, dyskretnie poszukując wzrokiem Ceda wśród przejeżdżającej obok nas grupki Gryfonów. Niestety nie znalazłam. Oj, no co? Naprawdę lubiłam gościa... Był taki uroczy i szarmancki. Większość dziewczyn z naszego rocznika również się w nim podkochiwała. 
- Z tym Chadem? Chadem Kennedy'im? - zdumiała Ivanne. 
Chad Kennedy był Ślizgonem z ostatniej klasy. Zaliczał się do tak zwanej "szkolnej elity". Charakter miał ciężki, ale jak się potrzebowało jakiegoś nie do końca dozwolonego w szkole eliksiru, proszku czy czegoś tam innego potrzebnego do odegrania się na kimś, zawsze uderzało się z tym właśnie do niego. Chad był najstarszym z czwórki rodzeństwa Kennedy w naszej szkole. Są jeszcze bliźniaki Scott i Cristal oraz Lucy. Scott jest na piątym roku w Gryffindorze, a Cristal wraz z dwunastoletnią Lucy trafiły do Ravenclawu razem z nami. 
- Pewnie się do niego przyczepił, a Chad nie wiedział, jak spławić natręta - skwitował krótko Damon po chwili milczenia.
 - Też nie chce mi się wierzyć, żeby gość, z którym każdy chce się przyjaźnić, z własnej woli zakumplował się z kimś tak irytującym - powiedziałam. Ivanne już chciała coś dodać jeszcze od siebie, ale wtedy Damon uciszył ją gestem uniesionej dłoni i powiedział, uśmiechając się do nas nonszalancko: 
- Nie zaczynajmy nowego roku od rozmów o tym pacanie. Tak między nami to Matt powiedział, że razem z Peterem, Dannym i Dalią organizują dziś w pokoju wspólnym megaimprezę dla całego domu jako takie pożegnanie wakacji. Podobno twój kuzynek miał przemycać Ognistą Whisky jeszcze z Pokątnej w Londynie - posłał mi znaczące spojrzenie. 
- To dlatego tak obejmował tą torbę w pociągu... A to gnida, nic nie powiedział - wyrwało mi się. 
- Może miała to być niespodzianka? - podsunął Smith. 
- To mu się udało.


Meridiane Falori
_________________________________________________
Postaram się niedługo dodać resztę, to znaczy już jak ogółem wyglądało rozpoczęcie i co się działo, gdy nauczyciele nie patrzyli xD Niedługo pojawi się już właściwa akcja, która mam nadzieję, ze was wciągnie :D

9 komentarzy:

  1. Jakbyś ty widziała maleństwo. ... xd
    Super :D Lubie Iv.
    Damona tak średnio.
    Elene najmniej :/ nie wiem czemu o.o

    OdpowiedzUsuń
  2. Phi, ja tam wiem co się wydarzy! Hhahahaha, ale i tak czekam bo już nie pamiętam jak to leciało.
    Furt, kochana, jak tak można! Nie kochać Eleny?? No wiesz, ona będzie zajebista w kolejnych rozdziałach xDD
    I Damona też lepiej polub, bo mnie już Avadą straszył! (ale i tak go lubię :*) Ivanne też lubię.
    Ale wracając... rozdział może i w twoim mniemaniu krótki, ale dla mnie wystarczająco długi i bardzo fajny. Nie działo się nic, ale i tak fajny xD
    Czekam na następny. Pozdrawiam,
    Elfik JoWita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oo dziękuję ;))
      tak, w następnych rozdziałach będzie jeszcze lepiej xD
      Hahaha

      Usuń
  3. No ciekawe :)
    Niektórych osób nie pamiętam, bo nie jestem wielką fanką HP,ale czytać lubiem :)
    Może we Wakacje uda mi się przeczytać :)
    Co do rozdziału ciekawie :*
    "Będzie, będzie zabawa, będzie się działo... " :)
    Zaaapowiada się na niezłą impreze :)
    Pozdrawiam i czekam na NEXT !!!
    Życze ddduuużżżooo weny :* Pat ka :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się zdaje czy było napisane pierwsze , że Damon w wieku 9 lat a potem 6 był ,,troche '' naznaczony?? xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się pomyliłam gdzieś , zdażasię xD

      Usuń
  5. Fajne... zostanę na dłużej :) Idę czytać dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostało 11 rozdziałów. Ten blog będzie nieco "luźniejszy". Mam na myśli stylem :-)
    Podoba mi się. Chad to drugi Falen?
    Coco Evans

    OdpowiedzUsuń
  7. Oooo... teraz to dialogi są lepsze niż w prologu, ale jednak czegoś im brakuje. Po za tym jest trochę za dużo tego: powiedział, zrobił, był...
    Ale zostaje i lecę czytać dalej

    OdpowiedzUsuń