środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 6: Pytania pozostawione bez odpowiedzi



Cisnęłam jakimś zaklęciem - nawet nie wiem jakim, to wszystko działo się tak szybko - i oślepiająco biała strużka światła trafiła wilkołaka między żebra. Z potężną siłą czar odepchnął go kilka stóp dalej; wpadł na drzewo i zsunął się z dzikim jękiem po korze. Wykorzystując jego chwilowe zamroczenie, podbiegłam do krwawiącego Damona. Był bardzo blady na twarzy. Z dużej rany na jego szyi brodziła krew. Na dziś dzień przypadała pełnia, więc bałam się, że Damon zaraz zacznie się zmieniać, ale, ku mojemu zaskoczeniu, nic takiego się nie wydarzyło. Przynajmniej nie jeszcze. To dziwne... Nie było opcji, żeby mój przyjaciel nie został zarażony likantropią, ale jednak się nie przemienił od razu po ugryzieniu... Och, skup się, Eleno! Nie czas teraz na to!
Wilkołak doszedł szybko do siebie. Niezgrabnie podniósł swoje wielkie cielsko z ziemi. Łypał teraz na mnie groźnie dzikimi, przekrwionymi, żółtymi ślepiami.
- Conjunctivitis! – (oślepia ofiarę; działa równie silnie na zwierzęta gruboskórne, tzn. smoki, trolle, olbrzymy) zawołałam, mierząc w bestię. Niestety w trakcie rzucania zaklęcia, wilkołak rzucił się w moją stronę. Odskoczyłam, żeby się ratować, w gruncie czego chybiłam. Potwór nie dawał za wygraną. Pobiegł z impetem na wysokie drzewo, łamiąc je w pół. Nie zdążyłam się odsunąć, upadłam przygnieciona wielkim konarem. Wściekły stwór rzucił się na mnie i teraz byłam dodatkowo przygwożdżona do ziemi jeszcze jego cielskiem. Tylko pozazdrościć sytuacji! Myśl, Eleno, myśl! - poleciłam sobie w duchu.

- Depulso – (odpycha przedmioty od siebie) wyszeptałam, z trudem łapiąc powietrze. Drzewo z impetem poderwało w powietrze. Wilkołak pchnięty konarem przeleciał z cztery stopy do przodu. Leżał teraz lekko oszołomiony. Z jego pyska ściekała żółtawa ślina. Z niemałym trudem powstrzymałam odruch wymiotny. 


Obrzydliwy widok. -  Immobilus (unieruchamia ofiarę, spowalniając ją) - wyszeptałam, zdławionym głosem i podbiegłam do Damona, który z trudem podnosił się z ziemi. Jad wilkołaka rozprowadzał się teraz po całym jego ciele, infekując każdą zdrowa komórkę. Słabł. Miał trupiobladą twarz, a jego nogi były jak z waty. Krew z rany po ugryzieniu spływała strugami na jego podartą szatę. Bałam się o niego. To mój najlepszy przyjaciel. Musiał jak najszybciej dotrzeć do skrzydła szpitalnego. Potrzebował pomocy. 
- Damon, chodź, pomogę ci - zaofiarowałam się, łapiąc go pod ramię. Cały czas zerkałam przy tym na poruszającego się jakby w zwolniony tempie wilkołaka i przeklinałam to, że żadne z nas nie wpadło wcześniej na to zaklęcie. Chociaż... Nie powiedziane, że wcześnie by nam się udało. Dopiero po kilku uderzeniach ta bestia przestała się poruszać tak szybko. Do ruchomego celu ciężko celować. Zwłaszcza, gdy całe twoje ciało ogarnia panika i strach przed śmiercią. To co się czuje w takich momentach... Nie da się tego tak po prostu opisać, ubierając w ładne słowa.
- D-dam radę, Eleno – jęknął, starając się ukryć przede mną grymas bólu. Damon zmusił się do biegu, chociaż dużo go to kosztowało. Widziałam to. Utykał. Dopiero gdy zobaczyłam powiększająca się wciąż na jego jasnych spodniach plamę z krwi, uświadomiłam sobie, że został też ranny w nogę. 
Po chwili wilkołak doszedł do siebie i puścił się w dziką pogoń za nami. Zaczęliśmy wołać o pomoc w nadziei, że ktoś tędy będzie przechodził i nas usłyszy. W lesie nie było szans, żeby ktoś akurat znalazł się w pobliżu, ale teraz, na ścieżce... Trzeba mieć nadzieję.Wilkołak nas już doganiał. Obróciłam się przez ramię i cisnęłam w niego jeszcze jednym Immobilusem. Trafił go w nogę. Profesor Blake. Wymierzył różdżką w wilkołaka i mruknął niezrozumiale nieznane nam zaklęcie. Z owej różdżki wystrzelił snop srebrnych iskier, a bestia nie tyle spowolniona, co sparaliżowana padła na ziemię.
- Nic wam nie jest? – spytał zatroskanym, ojcowskim tonem dyrektor, podchodząc bliżej. Niepatrzył na potwora. Jego spojrzenie utkwione było w rannym Damonie i mnie. Oboje byliśmy cali podrapani, poranieni, w podartych ubraniach, ale to Smithowi oberwało się bardziej. To jemu miało teraz zawalić się życie... Likantropia to klątwa. Straszna. Okropna. Wiele ugryzionych osób, już się po tym nie pozbierało... Pamiętam, jak mój brat przeżywał, gdy sam został ukąszony. Zapiekły mnie oczy na wspomnienie jego rozpaczy. Tristian nie był człowiekiem, który się nad sobą użalał,ale wtedy? Pamiętam, jego przerażenie, zdruzgotanie...
- Damon… Damon jest ranny… Wilkołak go ugryzł… - wyjąkałam łamiącym się głosem. Przez ściśnięte ze strachu gardło byłam w stanie wydusić tylko tyle.
- Niedobrze – mruknął Blake, kręcąc głową. – Trzeba go zanieść do pani Pomfrey. Szybko.
- Nie ma sensu. Nawet pani Pomfrey nie cofnie tego, co się stało – stwierdził Damon, siląc się na obojętność. Pod tą spokojną, opanowaną maską, kryło się prawdziwe rozżalenie. Nie musiałam widzieć jego łez, aby to wiedzieć. Zresztą on nigdy nie płakał.
- Ale powinna oczyścić ranę, żeby nie dało się zakażenie - dyrektor nie dawał za wygraną.

- Oddałbym wiele, by to było tylko zakażenie... - jęknął Damon, odwracając wzrok. 
- Nie martw się, wszystko się ułoży – próbował go pocieszyć Blake. Profesor położył mu rękę na ramieniu w krzepiącym geście, ale Smith nawet wtedy na niego nie spojrzał. - Może już wracajmy do zamku - zaproponował wypranym z emocji głosem. Blake skinął głową, po czym ruszyliśmy w stronę Hogwartu.
Po kilku krokach Damon syknął z bólu.
- Co się dzieję? Możesz iść? – spytałam szybko. Martwiłam się o niego.
- Tak. Skoro dałem radę biec, to dam radę przejść się kawałek – zapewnił dziarsko, lecz na jego twarzy zamajaczył wyraz bólu. Był jeszcze bladszy niż chwilę temu, ale krew na szyi zaczynała już powoli krzepnąć.
- Biegłeś, bo działała na ciebie adrenalina. Teraz będzie bolało mocniej. Chyba nie dasz rady. Pomogę ci, Damonie – zaofiarował się.
- Nie, naprawdę dam radę… - zapewnił chłopak, gdy profesor Blake podszedł bliżej.
- Oj, daj spokój! – dyrektor przełożył sobie rękę Damona przez ramię, a drugą ręką objął go w pasie i tak we dwóch ruszyli do zamku, do skrzydła szpitalnego.
- Profesorze…? – zaczęłam, zerkając ostatni raz na leżącego za nami wilkołaka. Dyrektor powiódł oczami za moim spojrzeniem.
- Ach, on – mruknął. – Zaraz ktoś go stąd zabierze – zapewnił.
- Nie o to chodzi… Czy on…? Ten wilkołak…? – nie musiałam kończyć, aby Blake zrozumiał.
- Żyje. Jest tylko sparaliżowany do czasu, kiedy wzejdzie słońce – wyjaśnił. – Rano dowiemy się, kto to jest i podejmiemy właściwe środki ostrożności – resztę drogi przeszliśmy w całkowitej ciszy. Po tym, co się stało, nikt nie miał ochoty na pogaduszki.
- Och! Co się stało temu biednemu chłopcu? – spytała Blake'a pani Pomfrey. Kobieta pobladła na twarzy.
- Został ugryziony przez wilkołaka – wyjaśnił pokrótce dyrektor.
- Och! Siadaj biedaku, zaraz zajmę się twoją raną.

- Jakby to coś dało - prychnął Damon, siadając na szpitalnym łóżku.
Nie wiedziałam, co powiedzieć, by go pocieszyć, więc po prostu usiadłam obok i go przytuliłam. Wystarczyło. Na chwilę. Przyjaciel odwzajemnił uścisk.
- Bezwzglęu na wszystko, będziemy z tobą - wyszeptałam, myśląc o sobie i Ivanne. - Ja z tobą będę. Nie zostawię cię bez względu na wszystko. Jesteś dla mnie jak brat.
- Dziękuję - powiedział, po czym pocałował mnie delikatnie w czubek głowy. 

***
 
Okazało się, że Damon powinien zostać w skrzydle szpitalnym na noc. Prosiłam pani Pomfrey, żeby pozwoliła mi zostać z Damonem. Mówiłam, że mogłabym spać na łóżku obok albo nawet na krześle czy podłodze, ale odmówiła, twierdząc, że muszę się wyspać przed jutrzejszymi lekcjami. Zupełnie jakbym mogła zmrużyć oko tej nocy... Po tym wszystkim... Aha. Powodzenia.  
- Przyjdę do ciebie jutro. Trzymaj się jakoś - szepnęłam przyjacielowi do ucha i niechętnie powlokłam się z Blakiem na korytarz. - Panie profesorze…? – zaczęłam, gdy ten zamknął za nami drzwi.
- Tak, Eleno? – spojrzał na mnie zaciekawiony tymi swoimi przenikliwymi oczami.
- Zanim ten wilkołak nas zaatakował, zobaczyliśmy, jak niebo przeszywa krwistoczerwona błyskawica, co oznaczało, że w okolicy pojawił się nowy  wilkołak. Ktoś musiał ugryźć tego człowiek, który nas zakatował, czyli są co najmniej dwa wilkołaki w pobliżu Hogwartu… Czemu ten drugi nas nie zaatakował? Dlaczego Damon nie przemienił się tej nocy? Od razu po ugryzieniu? Przecież wszystko wskazuje na to, że ten wilkołak, który nas zaatakował, przeistoczył się od razu po…No wie pan. Dziś jest pełnia.
- Jesteś bystrą dziewczyną, Eleno – pochwalił mnie. – Nie spodziewałem się, że w takiej sytuacji, gdy z Damonem nie jest dobrze, będziesz potrafiła trzeźwo myśleć – powiedział z nieukrywanym podziwem. Nic nie odpowiedziałam. Blake mnie nie widział. Nie miał pojęcia o tym, jak nie wiedziałam, co robić. Trudno moje myślenie nazwać trzeźwym, pomyślałam ze wstydem. - Niestety nie znam odpowiedzi na twe pytania, chociaż bardzo bym chciał.
- Ale jeśli się jeszcze nie przemienił, mimo że powinien, to jest choćby cień szansy na to, że… że Damon nie… - spytałam z nadzieją. Słabą, ale jednak nadzieją.
- Niestety… Nie ma takiej opcji. Nie mam pojęcia, dlaczego się nie przeistoczył, ale faktem jest to, że w końcu do tego dojdzie. Jeśli raz zostanie się ugryzionym, to już żadne zaklęcie tego nie cofanie – powiedział grobowym głosem dyrektor. W jego oczach widziałam zmartwienie. – Trzeba będzie wymyślić jakieś miejsce, gdzie Smith będzie mógł przebywać podczas pełni… Aby nie skrzywdził niechcący któregoś z uczniów.
- Może Wrzeszcząca chata? Jest do niej przejście pod Bijącą Wierzbą – zaproponowałam.
- Zaraz, zaraz… A ty skąd o tym wiesz? – spytał podejrzliwe dyrektor, zatrzymując się gwałtownie na środku schodów. Blake spojrzał na mnie z pod uniesionej brwi. Zarumieniłam się.
- Ja… Yhm… Ten… No… - zaczęłam nieskładnie. Wolałam mu nie wspominać o tych wszystkich nocnych eskapadach do najróżniejszy zakątków Hogwartu. Na szczęście zawsze mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu i Filch nigdy nas na nich nie przyłapywał. No prawie nigdy… Ale to już zupełnie inna historia. Blake uśmiechnął się w sposób, jaki uśmiechają się do siebie przyjaciele. Trochę pobłażliwie, ale i z pewnym rozbawieniem.
- Rozumiem – powiedział, puszczając do mnie porozumiewawczo oczko. – Ja za swoich czasów szkolnych również nie przestrzegałem ciszy nocnej. Zamiast spać wałęsałem po całym zamku.
- To pan też się uczył w Hogwarcie? – spytałam, zadowolona z jego chwilowo luźnego podejścia do łamania regulaminu, skoro już mnie przejrzał.
- Nie. Ja chodziłem do Kerstion w Karelii, w Finlandii – zdziwiłam się na dźwięk tej nazwy. Nigdy nie słyszałam o takiej szkole, jaki i o wielu innych. Tak właściwie poza Hogwartem słyszałam jeszcze o Drumstrangu i Beauxbatons, ale to tylko dlatego, że co roku - dokładnie dwudziestego czwartego czerwca - nauczyciele zawsze wspominają Cedrika Diggory’ego, który zginą w trakcie Turnieju Trójmagicznego i kilka razy przy tym padły nazwy szkół, które również brały udział w zmaganiach o puchar. - Ale mniejsza o 
to. Idź spać, Eleno. Też potrzebujesz się zregenerować...
- Nie zasnę ze świadomością, że Damon gdzieś tam cierpi. Co mi da, że będę leżeć w łóżku, jak i tak nie zmrużę oka? - spytałam, unosząc brwi i krzyżując ręce na piersi.
- Nie dasz za wygraną, co? - spytał z rezygnacją Blake, wywracając teatralnie oczami.
- Nie.
- Dobrze, już dobrze, idź tam do niego. Jak pani Pomfrey spyta, co tu robisz, powiedz, że wysłałem cię na obserwację - powiedział, uśmiechając się szelmowsko, po czym ruszył w kierunku swojego pokoju.
Uśmiechnięta pobiegłam do skrzydła szpitalnego. Do Damona.

MERIDIANE FALORI
_____________________________
I co myślicie? Podobało wam się, czy nie...? :) Piszcie <3 Biedny Damon, to będzie dla niego niezły wstrząs... Przemiana wywróci jego życie o sto osiemdziesiąt stopni... Ale czemu nie zmienił się od razu? I kto jest tym wilkołakiem? ... :D
Zapraszam do lajkowania fanpage'a tego bloga ----> [klik]
I zapraszania mnie na fb, piszcie, jeśli macie pytania ----> fb [klik] ask [klik]

13 komentarzy:

  1. Kurwa, wiem! Wiem! Tylko nie pamiętam imienia tego gostka... Znaczy gościówy... No to, o ile dobrze pamiętam, będzie ta (lub ten) co zaginęła (zaginął) któregoś tam dnia wcześniej. A Damon się nie przemienił bo... w sumie to nie pamiętam. Ale to chyba miało związek z tą błyskawicą, albo tym że może księżyc przysłoniły chmury... Nie pamiętam za cholery, więc czekam na następny rozdział w którym będą odpowiedzi, mam nadzieję.

    Ale wracając. Dynamiczna walka, to było coś. Od razu się w tym zakochałam :) Ale muszę pogratulować Elenie, że w takiej sytuacji dała rade przypomnieć sobie jakieś zaklęcia. Ja to pewnie był tylko Expelliarmusem waliła wszędzie (to moje ulubione zaklęcie), albo Protego użyła. No ewentualnie Salvo Hexia. Tak ty tak, brawa za trzeźwość umysłu.

    Szkoda mi Damona. Teraz co pełnię księżyca będzie przeżywał istny horror. Ale wiem że Elena i Ivannie mu pomogą, ja to czuję w kościach.

    UWAGA, MOŻLIWY SPOJLER!!

    Tylko do tej pory jedna kwestia nie daje mi spokoju. Po jaką cholerę temu uciekinierowi z Azkabanu (nie pamiętam imienia, ale chodzi o tego co go rodzice Eleny zamknęli) potrzebny był Damon? Temu że był w rodzinie Śmierciożerców i mógł wiedzieć gdzie spoczywa "ciało" Voldemorta, czy po to by ten świr miał siódmego wilkołaka? Bo po to go chyba kazał przemienić, czyż nie?

    No, więc to tyle ode mnie. A, zapomniałabym. PIERWSZA! PIERWSZA BICZES!!

    No, to tyle :)
    Pozdrawiam i duuużo weny do napisania kolejnego rozdziału,
    Elfik JoWita :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * tam gdzie pisze "Tak ty tak" miało być "Tak czy tak"

      Usuń
  2. super nie mogę się doczekać 7 rozdziału a kiedy on będzie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Heeej jestem nową czytelniczką :)
    Właśnie skończyłam nadrabiać wszystkie rozdziały.
    To opowiadanie jest boskie! Jeden z lepszych blogów jakie czytam/czytałam.
    Dlaczego to akurat Damon musiał zostać ugryziony, a nie ktoś inny...? :C Damon to mój ulubiony bohater. Także to dla mnie bardzo trudny moment w życiu (xDD).
    Nie wiem dlaczego, ale bardzo lubię jak wspominasz o czymś związanym z "historią" Harrego. Czyli np. jak napisałaś wtedy, że ulubionym uczniem Slughorna jest Harry Potter, albo teraz jak napisałaś o Cedriku. Także nie wiadomo dlaczego, ale bardzo to lubię xD (to je moja psycha,tego nie ogarniesz)
    Szkoda, że kolejny rozdział dopiero za tydzień :( Ja to bym chciała już, w tym oto momencie. Także czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3
    Ps. Kocham Cię za to, że jednym z głównych bohaterów jest David Henrie. Wspaniały wybór. Kocham tego aktora <3 *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. boskie <3 zgadzam sie z 1 komem xd :D

    OdpowiedzUsuń
  5. superowy
    5 blog i nadal pełny fantazji <3
    zwłaszcza , że uwielbiam griffindor <3

    OdpowiedzUsuń
  6. NIESAMOWITE!!! Dzisiaj trafiłam na bloga i mam już za sobą wszystkie rozdziały i ubolewam nad tym że nie ma dalej!!! Mam mnóstwo pytań do bohaterów więc zaraz troszkę pospamuję Ci w zakładce "Zapytaj bohatera" :D Poważnie to jest genialne! No brak słów! <3 Czekam na rozdział 7, kiedy mogę się go spodziewać? :3

    Pozdrawiam :*
    http://miloscnieznalitosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie widzę spamu, więc przepraszam, że tutaj:
    Siedemnastolatka mieszkająca w spokojnym, a jednak tajemniczym Mystic Falls. Jest zwyczajną nastolatką otaczającą się gronem najbliższych - rodzicami, rodzeństwem i przyjaciółmi. Wraca do szkoły Mystic Falls High School na swój ostatni rok. Poznaje tam nowego ucznia - Stefana i nauczyciela historii - Damona Salvatore. Bracia skrywają przerażającą tajemnicę, o której Elena się dowie. Co będzie dalej? Dowiesz się pozostając ze mną do samego końca!
    ▬ http://wild-forcee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. jest wspaniały jak reszta !!! najlepsza akcja to spotkanie Eleny i Daymona z "tajemniczym wilkołakiem"

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj!
    W związku z Liebster Award kazali mi nominować 11 osób i padło m.in. na Ciebie! (Mój Borze, to brzmi jak jakaś reklama ;-;) Więcej szczegółów u mnie. (Reklama jak nic).
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie no!
    Może jest jakaś nikła nadziej na to, że Damon nie będzie wilkołakiem :)
    Może to, że jego rodzina służyła Czarnemu Panu Voldemortowi coś da? :) Oby!
    Ciekawe kto jest tym wilkołakiem :)
    I kto go przemienił:)
    Elena traktuje Damona jak brata choć on chce coś więej, ale jej tego nie powie :(
    Pozdrawiam i życze weny :*
    <3 Pat ka <3
    P.S. ten Blaike jest jakiś taki lajtowy jak Doumbledoor (pewnie źle napisałam, przepraszam :)) Godny zastępca choćdużo lat po :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobre :-)
    No ale cóż. To był Neymar! Albo Lexi! Albo Cedric! Nie wiem.
    Czytam dalej
    Coco Evans

    OdpowiedzUsuń